Akrostych i okolice
Andrzej Sosnowski


        Dziecinnie prosty wydaje się koncept akrostychu, a jednak zasada, która sprawia, że nasz utwór jest akrostychem, w mgnieniu oka może rozwinąć się w odpowiednik konstatacji “im dalej w las, tym więcej drzew”. Stojąc na skraju lasu stwierdzamy, że elementarny akrostych to taki wiersz, w którym pierwsze litery wszystkich wersów składają się w smukłym pionie na sumę ponad wszelką wątpliwość komunikatywną:

Lada dzień lada dzień
euforia zapanuje
gdy sięgnie po tytuł
i puchar zdobędzie
a potem Liga Mistrzów
                           (z muru)



        Oczywiście od razu otwierają się tu dość nieograniczone możliwości, jako że zmyślny pion może być czymkolwiek, co do nas wyraźnie przemawia: słowem, ciągiem słów, zdaniem prostym lub złożonym, serią zdań, a nawet – litera po literze – wielotomowym cyklem Prousta.
        Nazwa “akrostych” wywodzi się jednak z greki, w której akros znaczy skrajnie zewnętrzny (stichos zaś to rządek, linia, wers) – nic więc właściwie nie stoi na przeszkodzie, aby uznać za pełnoprawny akrostych taki utwór, w którym to nie pion pierwszych, ale ciąg ostatnich liter przechowuje bonus track:

będzie zaraz bal
ludzie cieszą sie
będzie złoty róg
prosto do siatki
la la – la la
               (z trybun)



Oczywiście, “akrostych i jego okolice” należą do dziedziny poezji napisanej, a nawet – zasadniczo – wizualnej, czyli jest mało prawdopodobne, aby trybuny mogły usłyszeć w swojej piosence telestych (telos znaczy koniec i cel). Akrostychy i telestychy znane były już w głębokiej starożytności i często niosły treść zaklęć, czarodziejskich formuł i szarad. Niektóre z biblijnych psalmów (w hebrajszczyźnie) to akrostychy. Tym ciekawsza wydaje się dzisiejsza obecność tej formy na murach, trybunach i w reklamach.
        Tymczasem niepostrzeżenie znaleźliśmy się w głębi lasu. Czemu bowiem nasz tekst nie miałby mieć dwóch takich wymownych serii, z lewej strony i prawej? Zwłaszcza jeśli stereograficzny układ nazywałby się wówczas – niezwykle pięknie – akroteleuton? Możliwe są też rozmaite zwielokrotnienia (kilka pionów), przebiegi poziome (np. pierwsze litery kolejnych słów w wersie) i kombinowane (pion i poziom na krzyż), przebiegi ukośne (pierwsza litera pierwszego wersu, druga litera drugiego wersu, i tak dalej) – otóż wszystkie regularne trasy liter przez wiersz wyprowadza się tradycyjnie z akrostychu jako pierwszej zasady (a wszystkie tak wytyczone formy mają swoje wdzięczne nazwy). Weźmy teraz, dla przykładu, mesostych (mezostych) – czyli łańcuszek liter biegnący w dół mniej więcej przez środek utworu – w jego wersji eksperymentalnej.
        Najpilniejszym twórcą mezostychów był kompozytor i wynalazca John Cage. W bardzo charakterystyczny dla siebie sposób Cage najpierw przekładał “magiczność” akrostychu na niepozorną okolicznościowość w wymiarze towarzyskim. Te początki były bardzo skromne i miłe, ale od razu całkiem osobliwe, czyli jeszcze ciekawiej rokujące na przyszłość. Oto “Na szybę nowego fiata dla Jamesa K[losty’ego] (który jeszcze nie zdecydował się gdzie jechać) i Carolyn Brown”:

                asK                              spytaJ
                    Little                                Autko swoje
               autO                                     Małe
where it wantS                                gdziE by
                    To take                             Się z tobą zabrało.
                    You.                                             (przekład Marka Goździewskiego)


Znikomość powyższych wersów wynika z próby poddania stosunkowo łagodnego reżimu mezostychowego ostrzejszej regule dyscyplinującej: u Cage’a, w mezostychu połowicznym (50%) pomiędzy jedną wyróżnioną literą a następną (np. T – Y) nie może wystąpić ta druga (y), a mezostych 100% wyklucza również powtórzenie tej pierwszej (czyli t – a więc za sprawą literki “t” w piątym wersie kawałek Cage’a “traci” 50 %; za sprawą “e” w trzecim wersie przekład jest mezostychem niesfornym). Nic dziwnego, że swoje późniejsze, wielostronicowe mezostychy autor Silence układał z pomocą programu komputerowego o nazwie MESOLIST, który pracował na z góry wyodrębnionym materiale słownym (na przykład: słownictwo Finnegans Wake Jamesa Joyce’a), proponując wszystkie dopuszczalne ciągi wyrazów oskrzydlających z góry wyznaczony pion.
        Każda tak zaostrzona dyscyplina formalna przywodzi natychmiast na myśl twórców z formacji OULIPO, dla których akrostych, telestych czy mezostych to zapewne tylko jacyś sparring-partnerzy w dawno zapomnianych przedbiegach. Wszelako Georges Perec daje akrostych – stosownie wyjątkowy, ekwilibrystyczny, monumentalny – w powieści Życie Instrukcja obsługi, w rozdziale LI, gdzie znajdujemy serię 179 kluczowych dla powieści zdań w trzech blokach (60 + 60 + 59). Wszystkie zdania mają tę samą długość (60 znaków); w każdym prostokątnym bloku zdań możemy oglądać systematyczną podróż pojedynczej litery po przekątnej: ostatnia litera pierwszego zdania wystąpi zaraz jako przedostatnia litera drugiego zdania, w trzecim zdaniu – jako trzecia litera od końca, i tak dalej, aż w sześćdziesiątym pojawi się jako litera pierwsza (brak ostatniego zdania w trzecim prostokącie zwraca uwagę na niestawiennictwo trzeciej podróżniczki). Mamy więc w trzech blokach trzy wędrujące litery, które składają się na słowo â m e, czyli dusza.
        W istocie trudno wytyczyć granice akrostychowym “okolicom”: jeśli nawet wyrzucimy okołoakrostychowe formy czysto negatywne (polegające tylko na zakazie, czyli znaczącej NIEobecności jakichś liter) do wąskiej dziedziny lipogramu (może zajmiemy się nim kiedy indziej), to pozostaną nam jeszcze takie konstrukcje, jak np. abecedariusz (zaczynamy wersy od liter w porządku alfabetycznym), chronogram (używamy w tekście rozproszonych literek c, x, d, v, m, l, i – w taki sposób, aby precyzyjnie i skrycie wyznaczyć po rzymsku jakąś datę), czy beau present (piszemy utwór na urodziny, dajmy na to, Grzegorza Faszyny, i wolno nam użyć tylko tych liter, które występują w imieniu i nazwisku jubilata). Do historii przechodzi akronimowy wiersz Bohdana Zadury (z lat 80-tych):

Namyśl się zanim zaczniesz
narzucaj sobie złe zamiary
noś sobie złote zelówki
niech sarna zjada zapach
niebieskich sosen zmarłych zim
                                         (fragment)


Czytamy pierwsze skrajne (akros) litery wyrazów w linii (stichos) poziomej. Podobnie zaczynamy czytać niedawne przedsięwzięcie liberackie Zenona Fajfera i Katarzyny Bazarnik pt. Oka–leczenie, ale właśnie tylko tak zaczynamy, gdyż konstrukcja utworu jest – w swojej akrostychowości (i nie tylko) – oszołomiająco wielowarstwowa. Oto króciutki wyimek:


        Pisząc rzecz z dziedziny “akrostych i okolice”, prawie zawsze wychodzimy od ustalenia tekstu bonus track(s).